Zofia Cukrowicz 1913-2020
Artykuł (leszno.naszemiasto.pl)
Najstarsza leszczynianka przeżyła prawie 107 lat. Poznajcie jej historię
ANNA MAĆKOWIAK 11 maja
ZOBACZ GALERIĘ(11 ZDJĘĆ)
O Zofii Cukrowicz z pewnością można powiedzieć, że długowieczność miała we krwi. Leszczynianka zmarła w kwietniu tego roku, krótko przed swoimi – uwaga! – 107 urodzinami. Była zapewne jedną z najdłużej żyjących leszczynianek. Historię życia pani Zofii oraz tajemnicę jej długowieczności zgodziła się nam zdradzić jej córka Elżbieta Salczyńska.
Pani Zofia urodziła się 12 maja 1913 r. w Rawiczu. Tam spędziła dzieciństwo. W wieku 20 lat wyszła za mąż za urzędnika państwowego z Witaszyczek spod Jarocina.
– Ojciec dostał później nakaz pracy we Wrześni, a następnie rodzice przenieśli się do Ostrowa. W 1939 r. urodził się mój najstarszy brat. Po wysiedleniu rodzice wrócili w jarocińskie tereny. Podczas wojny mama pracowała w cukrowni w Witaszyczkach – mówi Elżbieta Salczyńska.
Po wojnie państwo Cukrowiczowie wywędrowali do Twardogóry, gdzie w 1946 r. na świat przyszedł kolejny syn, a w 1948 r. pani Elżbieta.
– Z Twardogóry rodzice przenieśli się z powrotem w Rawicza, skąd w 1953 r. przeprowadzili się do Leszna – dodaje córka Zofii Cukrowicz.
Jako mieszkanka stolicy naszego regionu pani Zofia przepracowała wiele lat w handlu. Można było ją spotkać za ladą sklepu warzywniczo-spożywczego czy mleczno-nabiałowego.
– Handel nie był wtedy łatwy. Muszę przyznać, że mama miała komputer w głowie. To czy tamto musiała szybko policzyć. Do tego rzadko który towar był paczkowany. Musiała wszystko odmierzać, zgodnie z życzeniami klientów – zdradza Elżbieta Salczyńska.
W 1973 r. Zofia Cukrowicz przeszła na emeryturę, ale bynajmniej nie przestała być aktywna i to w różnych dziedzinach życia. Działała w kole emerytów, jeździła na wycieczki czy do sanatorium, bardzo lubiła spędzać czas w ogrodzie i do 96 roku życia była – można powiedzieć – etatową gospodynią domową. Gotowała obiady, robiła zakupy. Córka obejmowała pałeczkę domową dopiero po obiedzie. Nawet kiedy pani Elżbieta przeszła na emeryturę i miała już więcej czasu na prace domowe, mama wciąż aktywnie w tych pracach uczestniczyła. A wtedy już wiekiem mocno zbliżała się do magicznej setki.
– Prawie 72 lata byłyśmy niemal nierozłączne. Mieszkałyśmy razem – przyznaje córka pani Zofii.
Nie sposób nie zadać w tym momencie pytania o receptę na długowieczność. Przeżycie stu lat jest już niebywałym wyczynem. A cyfra 107 wydaje się być dla wielu niemal poza zasięgiem.
– Mama przez wiele lat ciężko pracowała, a także stroniła od alkoholu – wymienia niemal jednym tchem Elżbieta Salczyńska. – Pochodziła z licznej rodziny. Było ich 14 rodzeństwa. Nawet gdy miała już szacowny wiek, bardzo lubiła przyjmować gości, uwielbiała zjazdy rodzinne. Rodzina zjeżdżała się na mamy urodziny. Intensywnym miesiącem, jeśli chodzi o tego typu uroczystości, był u nas zawsze maj. Trzy dni po urodzinach mama świętowała imieniny, a potem niewiele już zostawało do 26 maja i Dnia Matki.
Pani Elżbieta chętnie i ciepło opowiada o swojej mamie. Wśród domowych pamiątek nie brakuje też licznych zdjęć rodzicielki. Wybrane z nich stanowią ilustracje do niniejszego tekstu. Zachęcamy do ich oglądania.